Swoją przygodę z felietonem rozpoczęłam w szkole średniej. Pisałam do szkolnej gazety i wówczas nawet nie przeszło mi przez myśl, by założyć bloga. Bardziej interesowało mnie publikowanie prozy, a w wolnych chwilach recenzowałam książki i filmy. Aż pewnego dnia dostałam wyjątkowe zadanie, by napisać tekst z perspektywy ucznia, który byłby jak odbicie w krzywym zwierciadle. Nigdy wcześniej nie próbowałam zabierać się za felietony, a te które znałam pochodziły z porannych audycji RMF-u (i tutaj oczywiście ukłony dla Pana Olbratowskiego). Teoretycznie mogłam zrobić research i sprawdzić: " jak pisać poprawne felietony". Tylko, że z tego, co wiedziałam gatunek ten nie podlegał poprawności, ba był w stu procentach indywidualny. Więc jedyne co zrobiłam to wzięłam głęboki wdech i zapisałam wszystko to, co leżało mi na sercu, przyprawiając tekst odrobiną ironii i szczyptą uszczypliwości.
A kiedy oddałam go do sprawdzenia usłyszałam:
- Hej, to jest naprawdę zabawne.
Prawie rok, od tej pierwszej próby, stworzyłam kolejny tekst, tym razem o zupełnie innej tematyce. W owym czasie pracowałam na półkoloniach i prowadziłam zajęcia z dzieciakami, do których momentami, jak możecie sobie wyobrazić... Brakowało mi cierpliwości.
Tak właśnie narodziła się: " Cierpliwość ze stali". Początkowo pisałam głównie o moich doświadczeniach z dziećmi, o zabawnych sytuacjach, ciętych ripostach i o tym jak bardzo czasami potrafią denerwować, ale za sprawą mojej przyjaciółki (Alex), odkryłam, że cierpliwość trzeba mieć również do życia.
W dość krótkim czasie blog stał się moją odskocznią. Publikowałam przede wszystkim to, co akurat leżało mi na sercu, denerwowało, lub najzwyczajniej w świecie nurtowało. Jednak wakacyjna rzeczywistość szybko się skończyła i musiałam powrócić do tej szkolnej. Na jakiś czas porzuciłam blog, by znów wpaść w wir obowiązków redaktora naczelnego oraz recenzentki. A potem zdarzyło się coś, co kazało mi reaktywować moją witrynę i tchnęło w nią nowego ducha. Mianowicie poznałam świetnego faceta, który następnie awansował na mojego męża.
Od tej pory zaczęłam pisać zarówno o rzeczach ważnych, jak i o zabawnych anegdotach z mojego życia. Do czasu, aż mój mały blog nie został zagrożony. W wyniku likwidacji platformy blogowej na Onecie, musiałam ewakuować wszystkie moje teksty na stary dobry Blogger. Nie było ich wtedy zbyt wiele, raptem dwadzieścia pięć. Nie mniej jednak zaczynałam wszystko od początku.
Na Bloggerze jestem do dziś i w ciągu kolejnego półtora roku stworzyłam 75 kolejnych felietonów. Jednych lepszych, drugich gorszych. Niektóre z nich były zdecydowanie zabawne i pełne sarkazmu, inne nieco poważniejsze, a może nawet wzruszające. Opowiadałam wam o sobie, o życiu, o świcie, a nawet o książkach, które lubię czytać. Wszystko to było zapewne bardzo subiektywne. Ale nie ukrywajmy, takie miało być.
W tej chwili blog jest ważną częścią mnie. Jest nie tylko moją odskocznią od szarej i czasem nudnej rzeczywistości, to również miejsce, w którym mogę się wypowiedzieć i które mogę kształtować. Możliwe, że dzięki mojej pisaninie udało mi się coś zmienić, dodać komuś otuchy, lub zwyczajnie sprawić, że na czyjejś twarzy pojawił się uśmiech.
Dlatego też, chcę podziękować: mojemu mężowi, moim przyjaciołom i znajomym, mojej rodzinie, psu, a nawet paniom z dziekanatu, za wszelkie wsparcie, motywacje, pomysły i inspiracje. (Paniom z dziekanatu dziękuje tylko za inspiracje, żeby nie było...)
Dziękuję również wam, wiernym czytelnikom. Za to, że poświęcacie swój czas na czytanie moich wypocin. Ten blog naprawdę uratował mnie czasem od depresji i szaleństwa, a prócz tego dał mi również mnóstwo radości, satysfakcji oraz zwyczajnie, frajdy. Mam nadzieję, że będzie mi ją dostarczał jeszcze przez wiele lat. Bo jak na razie, nigdzie się nie wybieram.
PS. W tym miejscu chciałabym przypomnieć kilka felietonów, które zdaniem moich najwytrwalszych czytelników zasługują na małe wyróżnienie, i które, według nich, były najbardziej trafne i udane. Dziękuję wam, zarówno za wasze głosy, jak i poświęcony czas. Cieszę się, że mogę dla was pisać.
Suma szczęścia:
https://cierpliwosczestali.blogspot.com/2018/02/suma-szczescia.html
Codzienna odwaga:
https://cierpliwosczestali.blogspot.com/2018/10/codzienna-odwaga.html
10 powodów:
https://cierpliwosczestali.blogspot.com/search/label/10%20powod%C3%B3w
Przychodzi człowiek do dentysty:
https://cierpliwosczestali.blogspot.com/2018/08/przychodzi-czowiek-do-dentysty.html
Kobieta:
https://cierpliwosczestali.blogspot.com/2019/02/kobieta.html
Silna wola vs ciężkie zmagania z pluszowym aspektem życia:
https://cierpliwosczestali.blogspot.com/2018/04/silna-wola-vs-ciezkie-zmagania-z.html
Z wpisów bardziej nostalgicznych... Dom:
https://cierpliwosczestali.blogspot.com/2018/04/z-wpisow-bardziej-nostalgicznych-dom.html

Brak komentarzy: