Stoję czasem na korytarzu mojej starej podstawówki. Stoję i uświadamiam sobie, że mimo skończonych dwudziestu lat nadal wyglądam młodziej niż niektóre ósmoklasistki. Magia.
Stoję i widzę buty na wysokim obcasie, włosy do pasa, przetkane gdzieniegdzie pasemkami, obcisłą bluzkę z odsłoniętym pępkiem i tapetę, której by się murarz-tynkarz z dziesięcioletnim stażem nie powstydził. Egzamin na technika pierwszego stopnia zdany za pierwszym podejściem! Gratulujemy. Panie Sławku proszę wręczyć kwiaty...
Przyznaję, że nigdy jakoś specjalnie nie czułam się ekspertem od kobiecości. przeczyły temu moje krótkie włosy, połamane od chodzenia po drzewach paznokcie, czy też ciężkie glany. Za to, jeśli ktoś potrzebował ciętej riposty, dobrego kumpla, lub prawego prostego... Cóż zapraszam serdecznie. Jestem dziewczyną, bez makijażu i w starym dresie. Dziewczyną która na święta dostała hulajnogę zamiast paletki cieni. Wreszcie dziewczyną, której nie raz, jakoś bardziej odpowiadało towarzystwo chłopaków. Bo zawsze umieli się lepiej bawić, lepiej biegać, lepiej się bić i rzucać błotem, a przede wszystkim nigdy nie oceniali.
Nigdy nie patrzyli na mnie z pogardą, gdy byłam nieumalowana lub przyszłam w dziurawych dżinsach. Nigdy nie rzucali kąśliwych uwag kiedy zdarzyło mi się poplamić podczas jedzenia. I nigdy nie patrzyli na mnie jak na idiotkę kiedy opowiadałam o swoich zainteresowaniach. Rozumieli.
Co takiego?
Że kobieta to nie tylko wykupiony turnus u kosmetyczki i u fryzjera, zakupy na poprawę humoru, kwiecista sukienka, długie włosy i czerwone szpilki. Rozumieli, że to coś więcej.
Że przede wszystkim to bycie sobą i polubienie siebie w stu procentach, za to jakim się jest. Za nasze zbyt małe usta, zbyt duże nosy i parę kilo w te, czy we wte. Ale i za wyjątkowe oczy, cudowny śmiech i unikatowe piękno.
Bycie kobietą to również noszenie rozciągniętej piżamy, puchatych kapci i szlafroka. Czekolada, gdy mamy na nią ochotę i pizza raz na jakiś czas. Bo moim skromnym zdaniem, nie sztuka wyglądać dobrze w seksownej sukience, sztuką jest czuć się seksownie w domowym dresie. Bycie kobietą, to bycie naturalną. Zdjęcie codziennej maski, zaprzestanie gry i pokazanie swojego prawdziwego ja. To znajomość swoich potrzeb, swojego wnętrza i swojej wartości. To również codzienna odwaga i wyzbycie się przedmiotowości. Bycie kobietą, to także brak porównań. Jakichkolwiek i do kogokolwiek. Ideały są nieporównywalne. To walka z kompleksami, a następnie ich przezwyciężenie. Docenienie samej siebie oraz wzniesienie się ponad stereotypy.
Ponadto, bycie kobietą oznacza: mieć cierpliwość. Do męża, dzieci , partnera, który wyprał czarną skarpetkę razem z białymi koszulami, szefa, kumpla zza biurka, czy nawet kota. To wyrozumiałość, troska i miłość - zwyczajnie, względem drugiego człowieka. Nie dlatego, że kobieta "powinna" być miał i ciągle się uśmiechać, ale dlatego, że najczęściej na miłość odpowiada się miłością.
Bycie kobietą, to szczera rozmowa zamiast wyładowywania własnych frustracji. To koniec z udawaniem migreny, koniec z obojętnością, a czas na słuchanie. Właśnie czas! Nie ważne w jakiej kwestii, skubaniec zawsze się przydaje.
To również stuprocentowa akceptacja: siebie, swojego faceta, pracy, całego życia. I czerpanie radości z tego wszystkiego. To brak ciągłych zmian i poszukiwań, a docenienie tego, co już się ma.
Być kobietą, oznacza być zwyciężczynią świata, zdobywczynią marzeń. Pracowitą odważną, wdzięczną. To znaczy być oddaną przyjaciółką, wierną fanką i cheerleaderką, troskliwą opiekunką, cierpliwą mamą, czy też kochającą żoną.
Trudne? Z początku odrobinę. Ale może czas zakasać rękawy i połamać paznokcie w walce o siebie, wymarzoną karierę lub związek.
W każdym razie warto

Brak komentarzy: