Co mogę powiedzieć? 

    Niewiele. To miejsce nigdy nie było od politycznych przepychanek, tudzież od wygłaszania moich opinii na tematy dotyczące tego, co dzieje się w kraju. Nie mogę powiedzieć, że mam coś ważnego do dodania, że straciłam dziecko, że mam takie czy inne doświadczenia z ciążą. Bo nie mam. To stwierdzenie jest proste i szczere. 

    A jednak jestem kobietą. Młodą - jasne, bo niespełna dwudziestodwuletnią. Kobietą, która już od dawna nie czuła się w tym państwie bezpiecznie, ale która myślała, że jakoś to przetrzymamy. Do tej kolejnej kadencji. Tym razem jednak nie jestem już tego taka pewna. Nie jestem pewna czy kolejna kadencja będzie, czy można jeszcze liczyć na zmianę czegokolwiek. I jasne zdarzyła się w ostatnim czasie masa strasznych rzeczy, a jednak najbardziej boli mnie to, że społeczeństwo podzieliło się na pół. Na tę białą połowę naznaczona przez wysłanników Boga, którzy zapomnieli chyba czym jest religia miłości. I na tę czarną, która obecnie przeżywa żałobę. 

    Nie mam nawet w jednym procencie tyłu traumatycznych doświadczeń ile ma większość z tych kobiet, które miały odwagę wyjść na ulicę. Nie mam tyle odwagi by pójść z nimi. Nie mam nawet nic czarnego w swoim domu, co mogłabym ubrać. Prócz jednego czarnego szlafroka należącego do mojego chłopaka. Chłopaka, który nigdy mnie do niczego nie zmuszał i który zawsze rozumiał czym jest moje ciało. Moją decyzją. Tak naprawdę nie wiem czy kiedykolwiek zechcę mieć dzieci. Czy ta chęć przezwycięży strach jaki jest w tej chwili. Nie wiem. Wiem jednak, iż chciałabym od miejsca w którym żyje trochę więcej bezpieczeństwa i empatii. Tak naprawdę mam ogromne szczęście żyjąc takim życiem, z takim człowiekiem. Szczęście którego wiele z nas nie ma. Ale wiecie nie na szczęściu opiera się pewność, że jest się częścią społeczeństwa, i że nasza obecność faktycznie coś znaczy. 

    Chciałabym tak naprawdę z pokorą wesprzeć wszystkie kobiety, które są na tyle silne by krzyczeć. By wyjść na ulicę i nie bać się starcia z policją. Drogie panie pokazujecie siłę jakiej nigdy jeszcze nie widziałam. Jesteście w całym kraju. Wkurwione. A jak wiadomo mało co wkurwioną kobietę zatrzyma. Mam też słowo dla panów, którzy również wspierają cały protest. Panowie jesteście wielcy, walcząc o swoje kobiety. 

    Na koniec chciałabym tylko powiedzieć, że pewnie jak wiele z nas miotam się między chęcią rozwalenia całego tego systemu, a konsekwencjami tej rozwałki. Czy po tym wszystkim będzie jeszcze bardziej czarno-biało? Czy może wreszcie skończy się podział na my i wy? Na to co dobre i złe, błogosławione i nie. Mam w sobie wiele zarzutów do tego państwa, do kościoła, do niektórych obywateli którym ktoś kiedyś poskąpił empatii. Ale to nie jest miejsce na te zarzuty. Zresztą nie jestem najlepszą osoba by je wygłaszać. Myślę, że dużo lepiej słychać je teraz na ulicach, głosami tysięcy ludzi w całej Polsce. Mogę tylko powiedzieć: Dziękuję. Za wasz głos który mam nadzieję nie zostanie stłumiony.

#StrajkKobiet

Brak komentarzy: