Dawno dawno temu był taki czas, że denerwowała mnie środa. Nie jakoś szczególnie ale jednak. Była to środa co dwa tygodnie o godzinie 21:00 i wiązała się bezpośrednio z pewnym sportowym przedsięwzięciem. Teraz przyznam, że brakuje mi nawet tej środy.
      Jako żona byłam czasem nieznośna w tym naszym wspólnym mieszkaniu. Bywałam zła na naczynia w zlewie, na zakurzoną podłogę, albo na ciuchy które wisiały na krzesłach. Nigdy jednak nie chciałam złościć się na głos, a jeśli czasem się nie udawało to przepraszam. Bo brakuje mi teraz wszystkiego. Nie tylko wspólnego zasypiania się i budzenia, całusów przed wyjściem, seansów z laptopem na kolanach, herbaty i jajecznicy z samego rana. Brak mi nawet tych ciuchów na krzesłach. Twoich ciuchów skarbie. Bo moje przestały mi już wystarczać.
      Chciałabym powiedzieć, że tęsknię za twoim śmiechem, za tym jak mnie chwytałeś za rękę, gdy szliśmy gdzieś razem, za tymi momentami, kiedy ja już nie spałam i mogłam patrzeć do woli jak ty śpisz obok w najlepsze. I tęsknię za wieloma innymi rzeczami których nie widać, dopóki nie odczuwasz braku. Ale jest jak jest. To znaczy musimy dać radę.
 - Kto jak nie my? - powiedziałeś mi parę dni temu, gdy znów miałam ochotę rozpłakać się na wideo czacie. I nie płaczę na co dzień chyba tylko dlatego, że obiecałam ci, że będę dzielna. I żebyś ty był dzielny, byś nie musiał się o mnie martwić. Bo powinnam dać sobie radę, tak samo jak wiele osób daje sobie teraz radę, mimo że są nieco dalej niż my.
      Cieszę się, że przynajmniej jesteś blisko. Że jesteś bezpieczny, dobrze się czujesz i jesteś silny. Jestem dumna. Chyba rzadko byłam tak dumna jak teraz, bo znosisz to wszystko z niezwykłym spokojem. 

      Poza cofnięciem się w czasie, chciałabym spędzać go z tobą na więcej sposobów. Zaplanujmy kilka wymarzonych wyjazdów, pograjmy w coś razem, może uda nam się wymyślić jakąś historię, a później przelać na papier. Mam ochotę na jakiś projekt, coś co w przyszłości będzie nasze wspólne i dzięki czemu ten czas nie będzie się tak wlekł w nieskończoność. A kiedy wreszcie to wszystko się skończy, wyskoczymy gdzieś razem, żeby poczuć się znów jak stare dobre małżeństwo. 

Ps. Obiecuję pójdę z tobą na mecz ;)

Brak komentarzy: