Przyjacielu, jeśli będzie Ci dane żyć sto lat, to ja chciałbym żyć sto lat 
minus jeden dzień, abym nie musiał żyć ani jednego dnia bez Ciebie.

~"Kubuś Puchatek"

      Osobiście sądzę, że ten Milne,
to był całkiem mądry facet. Musiał być, bo inaczej nie powołał by do życia tak mądrego misia. Paradoksalnie o małym rozumku. Jednak mądrość Kubusia Puchatka nigdy nie kryła się w głowie, a w sercu, które moim zdaniem nie było tylko z pluszu.
      Bo chyba każde z nas szukało kiedyś przyjaciela. Czasami nawet więcej niż raz i bynajmniej nie ze względu na jakąś nienasyconą rządzę posiadania wielu przyjaciół, a raczej dlatego, że nasi towarzysze od czasu do czasu zostawiali nas samych sobie. Tak, przez wiele lat bezskutecznie szukałam mojego, prawdziwego kompana. Takiego, który wysłucha mnie zawsze, nie ważne czy będzie to środek dnia, czy środek nocy. Takiego z którym mogłabym się śmiać, ale i który potrafiłby mnie pocieszyć, gdy płaczę. Wreszcie takiego, przy którym czułabym się bezpiecznie, nie musząc martwić się o to, iż pewnego dnia zostanę sama. Teraz mam wielu znajomych i wielu przyjaciół. Nie powinnam ich segregować na lepszych i gorszych, więc powiem raczej, że jedni są mi bliżsi od drugich. Jednym mogę zdradzić prawie wszystko, podczas gdy innym stawiam zimne piwo i wyciągam karty. Ta czasem drobna różnica polega na oddaniu. 
      Zbyt wiele razy myliłam już przyjaźń z jednostronną relacją polegającą na moim oddaniu. Na tym, że ja starałam się z całych sił i byłam przy kimś zawsze, gdy tylko mnie potrzebował. A potem nadchodziła nuda. Bo z jakiegoś powodu po roku, czy dwóch nie wystarczasz. I wtedy czujesz się jak porzucona zabawka, której dawny właściciel oderwał ucho. Tak na wszelki wypadek. Żeby ktoś inny nie podniósł cię z ziemi. 
      Dawno temu miałam wrażenie, że ludzie rozerwali mnie na strzępy. Że został tylko potargany korpus, leżący na brudnej ziemi. Na całe szczęście znaleźli się inni, podnieśli mnie i każe z nich przyszył mi z powrotem każdą utraconą część. Największą przyszył mój mąż. Za co powinnam szczerze podziękować. Ponieważ prawdopodobnie, na samym początku, byłam bardzo oporną maskotką, która bała się zaufać. 
      Dziękuję mój przyjacielu za to, że zechciałeś mnie oswoić mimo konsekwencji i za to, że ci się udało. Bo nigdy nie znalazłabym już kogoś takiego jak ty, kto sprawiłby, że chcę żyć sto lat minus jeden dzień. 

PS. Do wszystkich zepsutych zabawek. Nigdy nie jest za późno by naprawić urwane ucho. Jest tylko jeden haczyk. Potrzebujesz drugiego człowieka. Potrzebujesz zaufać. 

Brak komentarzy: