Dowiedziałam się dzisiaj dziwacznej rzeczy, a mianowicie, że mój mąż jest jak przedwojenny amant. I co jeszcze dziwniejsze, nie jest to moja prywatna obserwacja, a należy do mamy mojej najlepszej przyjaciółki. W sensie wiem, że to skomplikowane, ale postawcie sobie mnie, obok moją najlepszą przyjaciółkę, a jeszcze obok niej jej mamę i obok tej mamy butelkę wina koniecznie, bo nie jestem pewna, czy jakakolwiek kobieta powiedziałaby coś takiego na trzeźwo.
W każdym razie ta mama mojej przyjaciółki poznała mojego męża jakiś czas temu, dziwnym trafem pokochała go od pierwszego wejrzenia i już nawet miała pewne plany jak to by zrobić tak, żeby zostali jedną rodziną. No ale pojawiłam się ja i się nie udało. Pojawiałam się ja dwa lata wcześniej!
I tak się teraz zastanawiam, czy jak się słyszy, że twój mąż jest jak Eugeniusz Bodo to dobrze, czy źle. Czy powinnaś się cieszyć, że masz w domu takie cacko, czy jednak odrobinę zmartwić, iż twój współtowarzysz życia jest lodołamaczem serc kobiecych 40+. Bo to już nie pierwsza taka sytuacja, kiedy ja się dowiaduję, że mój kochany współmałżonek wpada w oko jakiejś starszej kobiecie: "Wysoki i przystojny to jedno, ale jest coś w tych oczach, a jednocześnie taki szarmancki i dżentelmen. No ideał. Tylko niestety zajęty droga pani. Takich mężczyzn już się nie spotyka na tym świecie i gdzie on się uchował."
I niech ktoś mi powie co ja mam czuć. Ponieważ powoli rodzi się we mnie obawa, iż pewnego dnia faceta porwą mi jakieś trzy starsze kobiety. Wpakują go do białej ciężarówki, zwiążą i odjadą. Choć może się to oczywiście wydawać lekką paranoją, istnieje takie prawdopodobieństwo. Niewielkie, to prawda, ale jednak. Tak wiem, jestem zazdrosna i nic na to nie poradzę, taka bowiem jest cena prawdziwej miłości. Szczególnie jak człowiek ma w domu przedwojennego amanta, co to odkurzy, powyciąga ze zmywarki, a czasem nawet łazienkę umyje. No nic tylko trzymać w zamknięciu i za nic w świcie nie zdradzać jego ukrytych talentów, bo wtedy to nie wiadomo kto jeszcze się rzuci.
Widocznie nie ma już na świcie mężczyzn, którzy wieczorem ogrzeją dziewczynie stópki.

Brak komentarzy: