Dawno, dawno temu... Zostało mi zadane, niezwykle ważne pytanie. Otóż pewnego, jakże pięknego oraz przełomowego, w swym jestestwie, dnia, w moją stronę padło rzeczone: "Po co to robisz???".
I w sumie przyznam, że z początku nie do końca pojęłam, o co chodzi temu losowemu, postawionemu, przede mną człowiekowi. Gdyż w tym właśnie momencie siedziałam charytatywnie, po lekcjach, w szkolnej bibliotece i składałam smoka z origami. (Swoja drogą niezwykle porywające zajęcie.) Dlatego też podnosząc głowę, po usłyszeniu powyższego pytania, nie bardzo mogłam rozszyfrować, o co chodzi mojemu, mało rozgarniętemu, rozmówcy. Czy może o to czemu w ogóle żyję, o moją egzystencję, na tym piaszczystym padole, o szkołę, moje dotychczasowe położenie, się znaczy - bibliotekę, albo już ostatecznie o mojego epickiego smoka z papieru. Rzecz jasna, jak wkrótce odkryłam, nie chodziło o żadną z tych rzeczy, nawet o to że miałam zamiar obkleić smoka cekinami...
Sprecyzowało to dopiero następne, zasłyszane przeze mnie pytanie. Mianowicie: "Co chcesz z tego mieć?"
Nie powiem, że mi to jakoś szczególnie pomogło, bo w tym konkretnym momencie chciałam wielu, naprawdę wielu rzeczy. Pokoju na świecie, leku na raka, bezpiecznej przyszłości, przygody z Indianą Jonesem, piątki z niemieckiego, czy czekolady. Ale najbardziej na świecie chciałam: świętego spokoju, i bardziej rozgarniętego rozmówcy, który umiał by jasno i klarownie określić swoje cele, i zamiary.
Przez krótką chwilę, zapłonęła we mnie mnie nadzieja, że znalazłam nabywcę na mojego SMOKA ORIGAMI. 💖
Ale nie, jednak nie. 💔
Bo ostatecznie okazało się, że chodziło mu o moją pisaninę. (Nie ma to jak bezpośrednie i skonkretyzowane pytania...) Po co piszę? I co bym chciała z tego mieć?
A po co ludzie robią różne rzeczy? Bo je kochają! I ja wiem, że istnieje nikły odsetek naszego społeczeństwa, który tego nie pojmuje, i który z niemożliwym wręcz zapamiętaniem, oddaje się, swej prawdziwej pasji, to jest podcinaniu innym skrzydeł....
Nie mniej jednak, wielu ludzi, robi różne rzeczy, wyłącznie z miłości do nich. I tak samo jest z moją pracą twórczą. Piszę bo kocham, bo sprawia mi to przyjemność i dlatego, że czasami dzięki tej mojej nędznej pisaninie mogę komuś pomóc. Piszę głównie dla siebie, bo sprawia to, że się spełniam. Czyni mnie to w pewien sposób wyjątkową, i dzięki temu również szczęśliwą. Ale piszę również dla innych. Dla tych wszystkich, którzy poświęcają mi siebie i swój czas. Dla tych, dzięki którym mam siłę i ochotę żeby coś tworzyć. Dla tych, którzy przypinają mi moje skrzydła. Tworzę (bo nie tylko piszę) właśnie dla tych kilku osób, które oddały mi swoje serca.
A co chciała bym z tego mieć? Nic takiego... Chciałabym jedynie waszego pięknego uśmiechu, blasku w waszych oczach i cichego śmiechu. Jakiejś ciepłej myśli. Promyka nadziei w gorszy dzień, bo wszyscy takowe miewamy. Drobnego docenienia, dla tego co robię. I świadomości, że czasem potrafię kogoś rozśmieszyć. To wszystko.
Nigdy nie wiązałam z moją pracy korzyści materialnych. Oczywiście, fajnie byłoby móc żyć i utrzymać się, z tego co kocha się robić, i w gruncie rzeczy właśnie taki mam zamiar. Jednak nigdy nie marzyłam o sławie czy majątku. Ani za jedno, ani za drugie nie można kupić talentu. Być może jeszcze nieodkrytego...
Najpiękniejsze i najbardziej wartościowe są rzeczy, zrobione z niczego. Takie, w które wkłada się serce, a nie fundusze. Takie, których nie można sprzedać hurtowo. Największy talent, najczęściej ukryty jest właśnie w takich rzeczach.
Nie oczekujcie od życia nigdy, niczego więcej, poza słowem: "dziękuję".To najlepsza zapłata jaką można dostać. I nie proście, o nic więcej, niż słowo: "doceniam". To właśnie od niego wszystko się zaczyna.

Brak komentarzy: