W życiu nie chodzi o to, żeby przeczekać burzę.
Chodzi o to, żeby nauczyć się tańczyć w deszczu
Zawsze mówiłam sobie, że jestem silna. Że jestem twarda i, że ze wszystkim jestem wstanie poradzić sobie SAMA. Tak. Bardzo długo sądziłam, że jestem samowystarczalna i niezależna. Że nie potrzebuję niczego, ani nikogo.
Cóż, sama nie wiedziałam, jak bardzo się myliłam.
Tak naprawdę człowiek jest istotą stadną. Nie potrafi żyć całkiem samotnie. Oczywiście, jak zawsze istnieją wyjątki od reguły, jednostki, które najczęściej oddały się idei. Ale ogólnie rzecz ujmując, jak by nie patrzeć, potrzebujemy innych ludzi do egzystencji, a najbardziej do WSPARCIA.
Nie jesteśmy socjopatami.
Ja nim nie jestem. Już nie jestem. A może raczej nigdy nie byłam. Przyjęłam tylko pewną pozę na daną sytuację, która załamała się dość szybko, gdy pojawiły się pierwsze, poważniejsze przeszkody.
I żałuję, że nie miałam wtedy przy sobie, kogoś kto mógł by mnie wesprzeć.
Nie ma ludzi, z umysłem ze stali. Nie ma ludzi, którzy potrafią zachować zimną krew, w każdej sytuacji. Nie ma ludzi, którzy nie załamią się pod zbyt wieloma problemami, którzy nigdy się nie poddadzą. Człowiek jest istotą słabą. Ale słabą tylko w pojedynkę.
Fakty są takie, że zawsze ilekroć pojawia się jakaś przeszkoda na naszej drodze, potrzebujemy drugiej osoby. Czasami tylko do tego, żeby się wygadać, a czasami do tego, by po prostu pomilczeć i zapomnieć.
Problem najczęściej jest tylko w nas samych. Błędnie przekonani o własnej niezawodności nie chcemy, bodź nie potrafimy przyjąć wsparcia tej drugiej osoby. Czasem powstrzymuje nas duma, czasem honor, a czasem po prostu nasz koźli upór.
Tymczasem, częstokroć, nie powinniśmy go odrzucać.
Często otrzymujemy całą masę wsparcia, mnustwo wsparcia, nawet w tych najprostszych i najbardziej banalnych sytuacjach. I jest go naprawdę ogromna ilość. Nie bójmy się go przyjąć i co więcej za nie podziękować. Nie bójmy się go oferować.
Prawdziwa miłość wspiera, pomaga. Miłość nie ocenia naszych problemów, nie dzieli ich na kategorie i podkategorie. Zwyczajnie wyciąga do nas pomocną dłoń. Nie ważne czy zgubiliśmy klucze, czy mamy problem z szefem, czy borykamy się z jakaś chorobą, czy może zwyczajnie zgłodnieliśmy...
Jeśli komuś na nas naprawdę zależy, to problem nie ma skali. Jest i trzeba go zwyczajnie rozwiązać.
I to samo działa też w drugą stronę, bo oprócz nauczenia się mówienia, powinniśmy też nauczyć się słuchać. Wsparcie działa w obie strony. Jak uścisk dłoni. Dopóki obie osoby się trzymają to jest dobrze i zawsze będzie. W sytuacji kryzysowej, zawsze jedno chwyci to drugie, gdy będzie upadać.
I właśnie za to wsparcie chciałabym podziękować, bo może zbyt rzadko to robię. Dziękuję, za to ogromne wsparcie, które dostaję każdego dnia, niezależnie od tego, co robię i co wybieram. Zawsze czuję silny uścisk mojej dłoni, który daje mi poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Poczucie, że nigdy już nie będę sama. Z niczym.
Nie jestem już socjopatą.
Nigdy tak naprawdę nie byłam.

Brak komentarzy: