Strach. Nagły, niewytłumaczalny,
czasem głupi, irracjonalny.
Strach... Chyba każdy z nas kiedyś go
doświadczył, lub doświadcza ciągle. Dawno temu, niedawno, czy też
przez cały czas. Każdy ma swoje, lęki, tajemnice i demony, które
czasem powracają. Rzeczy które przerażają. Jedne z nich są
popularniejsze, drugie unikatowe. Strach zagląda nam do gardeł,
kradnie oddech, ściska żołądek, chwyta ze serce, a co
najważniejsze, odbiera rozum.
Wielokrotnie w wielu książkach
spotykałam się z sytuacją, w której bohater postawiony w sytuacji
kryzysowej, musi okazać odwagę mierząc się ze swoich największym
strachem. I właśnie wtedy, gdy czytelnik z przejęcia konsumuje
swoje właśnie paznokcie, zakładając, że rzeczony bohater
zostanie do reszty strawiony, przez wzrastającą w nim panikę,
następuje moment przełomowy! Ni stąd, ni zowąd, z dupy zupełnie
postać ta postanawia się ocknąć, odzyskuje zdrowy rozsądek i
rozpoczyna procedurę racjonalnego myślenia, która następnie
doprowadza go do rozwiązania patowej sytuacji. A to wszystko dzieje
się za sprawą jakiegoś medium, duchowego mentora, bądź innego
widziadła które dziwnym trafem postanawia nawiedzić umysł
zbłąkanego bohatera.
W rzeczywistości jest jednak zupełnie
inaczej. W rzeczywistości potrafimy jedynie stać sparaliżowani
lodowatym oddechem strachu.
Wcale nie przypominamy sobie cennych,
życiowych wskazówek, życie nie przebiega nam przed oczami i nie
objawia nam się duch ciotecznej prababki Matyldy. Co więcej nie
jesteśmy nawet w stanie myśleć o czymkolwiek innym niż to co
aktualnie widzimy przed oczami.
Toteż nasze myśli sprowadzają się
do: "O co za gustowna ściana. Te buty są naprawdę brudne...
Uch te klucze migają. I... Czemu ten facet musi tak dzwonić
żarówką?!"
Co w takim razie robić?
Nie mam bladego pojęcia. Również
jestem tym beznadziejnym przypadkiem któremu absolutnie nic nie
pomaga, a już na pewno nie kryształowe rady ludzi z zewnątrz.
Którzy dziwnym trafem zawsze wiedzą najlepiej...
Z drugiej strony mnie samej jednak
trudno jest postawić się w sytuacji stresowej jeśli nie mam ku
temu powodów. i również sypię dobrymi radami mając na celu
jedynie nieudolne pocieszenie drugiej osoby.
Tak więc wszystkie osoby które
kiedykolwiek próbowałam pocieszać - Przepraszam was, że nie
zadziałało. Najwidoczniej nie mam takiej mocy sprawczej. Obawiam
się jednak, że nikt jej nie ma. I z tym problemem każdy musi
poradzić sobie sam :/

Brak komentarzy: