września 04, 2017
Nieznośny budzik, genialny plan na przetrwanie i głębia filozoficznych myśli, słowem poniedziałek
6.30. Poranną ciszę pokoju przerywa donośne dzwonienie budzika. Jak przez mgłę, do twojej świadomości dociera fakt, że trzeba wstać. Po omacku szukasz przyczyny nieznośnego hałasu, który sprawił, że twój piękny sen, zmienił się w koszmar. Jeśli uda ci się go znaleźć, zyskasz jeszcze parę minut snu. Niestety poszukiwania okazują się bezskuteczne i jesteś zmuszony unieść w górę prawą powiekę, i tym samym otrząsnąć się z resztek snu.
„Nareszcie cisza” – myślisz, gdy
budzik leży wyłączony na podłodze, pół metra od ciebie.
Do twojego umysłu cichcem wkrada się
myśl o ponownym położeniu się do łóżka i zaśnięciu. Niestety
rzeczywistość pozostaje nieubłagana i trzeba rozpocząć procedurę
wstawania. I w tym właśnie, momencie, przeciętny uczeń zostaje
przytłoczony przez rzeczywistość i osiągnąwszy apogeum
pesymizmu, przeradza się w prawdziwego filozofa, zadając sobie
pytania natury niezwykle złożonej: „Dlaczego poniedziałek musi być
poniedziałkiem, a następny weekend wydaje nam się odległą
przyszłości, podczas gdy ten poprzedni, mocno zakotwiczony tkwi
nadal w naszej pamięci?”
Nie otrzymawszy odpowiedzi, zaczynamy się ubierać. Z każdą kolejną minutą po przebudzeniu, nasz umysł zarzucany jest przez wiele istotnych spraw, które do tej pory skutecznie spychaliśmy na dalszy tor naszych myśli. I tak przypominamy sobie o dzisiejszym sprawdzianie, o poprawie kartkówki, która piszemy na pierwszej lekcji i o zadaniu domowym, które dziwnym trafem nie zostało odrobione w piątek. Tak, więc zanim człowiek zdąży cokolwiek zrobić zostaje przytłoczony rozmaitymi problemami, z którymi będzie się musiał zmierzyć.
„A może…” – w umyśle ucznia
zaczyna świtać pewna myśl. „ A może nie pójść. Różne
rzeczy mogłyby się zdarzyć: choroba, wypadek, tajemnicze
zniknięcie. Słowem, nikt nie powinien się dziwić moja
nieobecnością” rozmyślamy.
„Nie”- ostatkiem sił opieramy się
kuszącej perspektywie, zakładającej jeszcze jeden dzień wolności.
Lecz skoro wybieramy się w końcu do
szkoły, musimy ułożyć jakiś plan. Bo przecież profesor zapyta:
czemu to się zadania nie odrobiło, lub nie nauczyło na kartkówkę?
W tym przypadku zdolności twórcze przeciętnego ucznia, są niemal
nieograniczone. Budzi się w nim prawdziwy artysta, zawodowy strateg,
który z wyprzedzeniem potrafi przewidzieć przebieg mającej się
dopiero odbyć rozmowy z belfrem i co więcej, wybrać wariant
odpowiedzi najbardziej dlań korzystny, ponieważ powód dla którego
zrezygnowaliśmy z nauki na kartkówkę nie może być błahy.
„No właśnie kartkówka” – do
naszej listy zadań na dziś zostaje dodany jeszcze jeden podpunkt.
„Trzeba będzie koniecznie przełożyć poprawę kartkówki. Bo
przecież poniedziałki to takie pechowe dni” – myśli uczeń,
wychodząc z domu. „I to wcale nie jest moja wina, że akurat w
poniedziałki szczęście mi nie sprzyja. Tak. Ta poprawa powinna
zostać niezwłocznie przełożona. I kto w ogóle wymyślił tak
idiotyczny termin jak poniedziałkowy poranek?” – myślimy,
zapominając, że w piątek sami ten termin
ustalaliśmy z nauczycielem.
„Tylko jak to zrobić, żeby profesor
nie wziął chęci przełożenia kartkówki za objaw skrajnego
lenistwa, a wręcz przeciwnie rozumiejąc pechowa aurę
poniedziałków, zadziała na naszą korzyść”.
I tak oto przeciętny uczeń pochłonięty rozmyślaniami o szkole dociera właśnie do miejsca docelowego. Omal nie potrącony przez dwa samochody i szczęśliwie uniknąwszy zderzenia ze znakiem drogowym, dociera do placówki. I to nie ważne, że prawie potrącił rowerzystę idąc pieszo, a następnie ledwo uniknął bolesnego pocałowania drzwi frontowych. To wszystko nie istotne. Ma przecież plan, i to nie byle jaki. Wybitny plan, na przetrwanie kolejnego tygodnia w szkole, a wykreowanie takiego planu przeżycia wymaga od przeciętnego ucznia naprawdę wiele twórczości i pomysłowości. I nie to, że nie chce nam się odrabiać zadań domowych. O nie! My po prostu chcemy kształtować swoją kreatywność i działać z prawdziwą finezją.

Brak komentarzy: