6.30. Poranną ciszę pokoju przerywa donośne dzwonienie budzika. Jak przez mgłę, do twojej świadomości dociera fakt, że trzeba wstać. Po omacku szukasz przyczyny nieznośnego hałasu, który sprawił, że twój piękny sen, zmienił się w koszmar. Jeśli uda ci się go znaleźć, zyskasz jeszcze parę minut snu. Niestety poszukiwania okazują się bezskuteczne i jesteś zmuszony unieść w górę prawą powiekę, i tym samym otrząsnąć się z resztek snu.
„Nareszcie cisza” – myślisz, gdy budzik leży wyłączony na podłodze, pół metra od ciebie.
Do twojego umysłu cichcem wkrada się myśl o ponownym położeniu się do łóżka i zaśnięciu. Niestety rzeczywistość pozostaje nieubłagana i trzeba rozpocząć procedurę wstawania. I w tym właśnie, momencie, przeciętny uczeń zostaje przytłoczony przez rzeczywistość i osiągnąwszy apogeum pesymizmu, przeradza się w prawdziwego filozofa, zadając sobie pytania natury niezwykle złożonej: „Dlaczego poniedziałek musi być poniedziałkiem, a następny weekend wydaje nam się odległą przyszłości, podczas gdy ten poprzedni, mocno zakotwiczony tkwi nadal w naszej pamięci?”

Nie otrzymawszy odpowiedzi, zaczynamy się ubierać. Z każdą kolejną minutą po przebudzeniu, nasz umysł zarzucany jest przez wiele istotnych spraw, które do tej pory skutecznie spychaliśmy na dalszy tor naszych myśli. I tak przypominamy sobie o dzisiejszym sprawdzianie, o poprawie kartkówki, która piszemy na pierwszej lekcji i o zadaniu domowym, które dziwnym trafem nie zostało odrobione w piątek. Tak, więc zanim człowiek zdąży cokolwiek zrobić zostaje przytłoczony rozmaitymi problemami, z którymi będzie się musiał zmierzyć.
„A może…” – w umyśle ucznia zaczyna świtać pewna myśl. „ A może nie pójść. Różne rzeczy mogłyby się zdarzyć: choroba, wypadek, tajemnicze zniknięcie. Słowem, nikt nie powinien się dziwić moja nieobecnością” rozmyślamy.
„Nie”- ostatkiem sił opieramy się kuszącej perspektywie, zakładającej jeszcze jeden dzień wolności.
Lecz skoro wybieramy się w końcu do szkoły, musimy ułożyć jakiś plan. Bo przecież profesor zapyta: czemu to się zadania nie odrobiło, lub nie nauczyło na kartkówkę? W tym przypadku zdolności twórcze przeciętnego ucznia, są niemal nieograniczone. Budzi się w nim prawdziwy artysta, zawodowy strateg, który z wyprzedzeniem potrafi przewidzieć przebieg mającej się dopiero odbyć rozmowy z belfrem i co więcej, wybrać wariant odpowiedzi najbardziej dlań korzystny, ponieważ powód dla którego zrezygnowaliśmy z nauki na kartkówkę nie może być błahy.
„No właśnie kartkówka” – do naszej listy zadań na dziś zostaje dodany jeszcze jeden podpunkt. „Trzeba będzie koniecznie przełożyć poprawę kartkówki. Bo przecież poniedziałki to takie pechowe dni” – myśli uczeń, wychodząc z domu. „I to wcale nie jest moja wina, że akurat w poniedziałki szczęście mi nie sprzyja. Tak. Ta poprawa powinna zostać niezwłocznie przełożona. I kto w ogóle wymyślił tak idiotyczny termin jak poniedziałkowy poranek?” – myślimy, zapominając, że w piątek sami ten termin ustalaliśmy z nauczycielem.
„Tylko jak to zrobić, żeby profesor nie wziął chęci przełożenia kartkówki za objaw skrajnego lenistwa, a wręcz przeciwnie rozumiejąc pechowa aurę poniedziałków, zadziała na naszą korzyść”.

I tak oto przeciętny uczeń pochłonięty rozmyślaniami o szkole dociera właśnie do miejsca docelowego. Omal nie potrącony przez dwa samochody i szczęśliwie uniknąwszy zderzenia ze znakiem drogowym, dociera do placówki. I to nie ważne, że prawie potrącił rowerzystę idąc pieszo, a następnie ledwo uniknął bolesnego pocałowania drzwi frontowych. To wszystko nie istotne. Ma przecież plan, i to nie byle jaki. Wybitny plan, na przetrwanie kolejnego tygodnia w szkole, a wykreowanie takiego planu przeżycia wymaga od przeciętnego ucznia naprawdę wiele twórczości i pomysłowości. I nie to, że nie chce nam się odrabiać zadań domowych. O nie! My po prostu chcemy kształtować swoją kreatywność i działać z prawdziwą finezją.


Brak komentarzy: