Co ja mówiłam o cierpliwości?
Zapomnijcie...
Jeśli myślisz, ze praca z dziećmi to twoje powołanie, to z miejsca strzel sobie w łeb. I to z KBKS-u najlepiej!
Jak myślicie, w jaki sposób czuje się osoba, którą od 40 minut grupa dzieciaków katuje durna piosenką? Podle? Idiotycznie? Strasznie? Zgadnijcie...
Właśnie po tych 40 minutach, osiągnąwszy maksymalny poziom wkurwienia miałam ochotę zaszlachtować mojego zacnego kolegę z pracy. Spytacie: Za co? A no za durną piosenkę.
Wszystko oczywiście zaczęło się dość niewinnie, bo od wycieczki do nadleśnictwa. Rozchajcowaliśmy ognisko, ufajczyliśmy kiełbasę no i mój współtowarzysz niedoli znalazł dzieciom zabawę (śpiewanie). Ot muzyk się znalazł...
Piosenka generalnie polegała na tym, że podstawiało się jakieś imię .........., a potem śpiewało się "naszą najlepszą przyjaciółką/przyjacielem jest". I tak oto ponad 20 dzieciaków krążyła nade mną niczym chmara komarów śpiewając "Pani ...... naszą najlepszą przyjaciółką jest". I o ile na początku mogło to być nawet miłe, to po 40 minutach robi się wkurzające.
Wtedy to własnie cierpliwość moja została wystawiona na wielką próbę. Niczym plagi egipskie, bo te dzieci faktycznie jak 10 plag egipskich było. Ba jak 62 plagi egipskie!!!
W każdym razie przeżyłam i poczułam się znacznie lepiej, gdy przez następną część wycieczki odwzajemniłam się zacnemu koledze, posyłając rozwrzeszczana hałastrę w jego stronę.
I tak przez kolejna godzinę, wśród leśnej ciszy rozbrzmiewało "Pan ...... naszym najlepszym przyjacielem jest". ;)


Brak komentarzy: