Czas – skalarna wielkość fizyczna określająca kolejność zdarzeń oraz odstępy między zdarzeniami zachodzącymi w tym samym miejscu.
Tyle z teorii. Na rozmyślanie na ten temat przyszło mi jakiś czas temu, kiedy to mój ukochany laptop zaczął szwankować. Wiernie towarzyszący mi Netbook, zawiesił się na krótką chwilę, przyprawiając mnie o mikro zawał serca. Czy to już koniec??? - pomyślałam. Nieeeeeeee! Tylko nie to. Mój kochany sprzęt... Moje laptopiątko....
Na szczęście to była tylko chwilowa usterka. Lecz dzięki niej zaczęłam znacznie bardziej go doceniać. Bo to przecież dzięki niemu mogę tu do was pisać, oglądać seriale, tudzież filmy, robić zakupy, ogólnie żyć i funkcjonować jak przeciętny człowiek XXI w. A co by się stało gdyby umarł...?
Cóż niestety rzeczy mają to do siebie, że również przemijają. Niby powinny mieć jako taką żywotność, a jednak nie zawsze. (Konsumpcjonizm moi drodzy, ot co!)
- Panie Sławku, bo kiedyś jak coś robili, to robili porządnie. A Nie to co teraz badziewie takie...
I racja w sumie. Bo ja, jeśli mam być szczera, to tęsknię czasem za moją starą pralką. Która skończyła trzynaście lat, zanim od nas odeszła. Tymczasem najnowsza nie ma nawet trzech i charrrrrczy, tak, jak by za chwilę miała wybuchnąć. A wiruje, jak by sam szatan się w niej obijał!
Wytrzymałość rzeczy nie jest już taka jak dawniej. Dawniej nacisk szedł na jakość. W tej chwili współczesny świat idzie w kierunku ilości. Rzeczy nie mają być trwałe, tylko mają wytrzymać określą ilość czasu, (najczęściej do dnia po zakończeniu gwarancji). Ich zadaniem jest sztuczne nakręcanie rynku. Kiedyś rzeczy unikatowe, teraz przerodziły się w coś powszechnego, masowego.
I to właśnie na tę masę nastawił się świat. Ówcześnie wciąż prześcigamy się w pogoni za nowym.
I to właśnie na tę masę nastawił się świat. Ówcześnie wciąż prześcigamy się w pogoni za nowym.
- Bo przecie SONSIAD musi widzieć, że mamy lepsze, ładniejsze! - krzyczy nasza januszowa dusza.
Ale czy aby na pewno? Czy nasze zachcianki nie są czasami zupełnie nieuzasadnione? Czy często nie kierujemy się samą marką, a nie jakością, unikatowością? Czy w tej pogoni sami nie stajemy się szarą masą???
Ależ tak! Zdecydowanie tak! I to właśnie jest najsmutniejsze. Osobiście nie mam najnowszego iPhone'a, New Balance'ów na nogach, plecaka od Vans, czy też torby Gucci'ego. Mam za to dość dobrze działający, tani Smartfon, najzwyczajniejsze w świecie trampki i ukochany, czteroletni, nielegalnie przeszmuglowany, przez moją ciotkę, z UK, laptop. Laptop który kocham nad życie i którego nie opuszczę dopóki on sam nie przegrzeje się i nie spłonie.
Życzę wam tak wiernej miłości ;)

Brak komentarzy: